poniedziałek, 30 grudnia 2024

Brak zrozumienia sytuacji młodych mieszkańców wśród osób starszych

Do napisania tego wątku zainspirowało mnie podsłuchanie rozmowy pewnych losowo spotkanych, starszych pań, które to winy za brak chęci do pracy wśród młodych doszukiwały się w, tu cytuje, "wszechobecnym, postępującym legactwie". Przede wszystkim, nie jest to prawdą, iż młodzi nie chcą pracować. Chcą, aczkolwiek by zrozumieć czemu dzieję się wprost odwrotnie, należy spojrzeć na temat pod szerszym kątem. Po pierwsze, młodych przytłacza ogólny brak perspektyw. Studia w naszym kraju straciły już dawno jakąkolwiek wartość przez wysyp mało angażujących kierunków, na które może się dostać KAŻDY po zdanej maturze, co z kolei powoduje wysyp ludzi nie znających się na niczym, a mimo wszystko posiadających "wyższe wykształcenie". Młoda osoba, nawet bardzo ambitna, musi się mierzyć z myślą, że za spędzenie praktycznie całego dotychczasowego życia w książkach (mówimy tu o przedziale od 12 do nawet 17 lat nauki) zostaną wynagrodzeni najniższą krajową, bądź zostaną odesłani z kwitkiem, bo "brak doświadczenia". Mając to na uwadze możemy przejść płynnie do następnej kwestii, a mianowicie do czegoś czym cechuję się każda kolejna generacja, mianowicie zmianą mentalności. Postępujący wśród ludzi indywidualizm sprawia, że młodzież nie wyraża chęci do przyjmowania tzw. "śmieciówek". Młodzi ludzie nie chcą już harować 50 godzin dziennie by móc ledwie się utrzymać, lub też praktycznie wcale nie wiązać końca z końcem, z uwagi na chociażby stale rosnące ceny wszelakiej maści produktów czy koszty związane z wynajmem mieszkania, które nieproporcjonalnie wielkie są nawet w miejscowościach pokroju Grajewa, nie wspominając już o tych największych, najlepiej prosperujących miastach (które to nomen omen dają największe możliwości na rozwój młodym ludziom). Badania wykazują, że coraz bardziej rośnie odsetek ludzi w wieku 25-34 lat (dane z 2021 wskazują na około 50%, choć liczba ta wciąż rośnie) mieszkających wciąż w swoich domach rodzinnych, i tu rodzi się pytanie, czy jest co się im dziwić? Marne zarobki i rosnące ceny wszystkiego sprawiają, iż odłożenie jakiejkolwiek kwoty z wypłaty graniczy z cudem a marzenia o własnym mieszkaniu tudzież domu przypominają bardziej, niestety, naiwne mrzonki. Oczywiście nie będę tutaj krył swojego oburzenia takimi twierdzeniami jak tymi wymienionymi na samym początku mojego wpisu, bo do powiedzenia mają najwięcej albo ci, którym udało się wzbogacić, pobudować domy kilkadziesiąt lat temu (gdy gospodarka osiągała swój szczytowy moment), albo ci którzy sami bezkrytycznie przyjmują byle jaką prace, byle by była. Świat idzie do przodu i dopóki nie nastąpi szereg szeroko zakrojonych działań mających na celu zachęcenie młodych do pracy, to ci nie będą do niej skłonni. Lepiej być fr*jerem i nic nie robić, niż być fr*jerem który wypruwa sobie żyły za pół darmo w nieludzkich warunkach, a i tak traktowany jest gorzej od śmiecia.

Faktycznie z tymi studiami to czasami dziwna sprawa. Swego czasu do zakładu , w którym pracowałem przyjęto panią po studiach, która nie potrafiła zredagować prostej odpowiedzi do kontrahenta w popularnym programie, nie mówiąc już o zredagowaniu tabelki czy cennika. Jakim cudem taka osoba ukończyła uczelnię, napisała pracę, czy napisała CV?

Do młodego Polaka a gdzie widziałeś tyłu młodych chętnych do pracy bo ja mam inne spojrzenie na ten temat jeśli już młody się zatrudni to udaje że pracuje i tylko mówi o pieniądzach chciałby zarabiać więcej od starego wykształconego pracownika bo na ogół młody mało umie lub wcale a jeśli trafi się cieżejsza praca to po tygodniu już go nie ma moje spostrzeżenia mówią chcą zarabiać jak najwięcej i nic nie robić

Do roboty się weź małolat a nie piszczysz. Nie ważne jaka płaca ważne że robota jest

Młody Polaku ,a jak tatuś i mamusia umrze to co zrobisz?
Będziesz coraz starszy ,zero doświadczenia .
Nigdzie pracy nie znajdziesz, zostanie MOPS i wtedy to dopiero będzie wegetacja.
Prawdą jest ,że młodzi chcą dużo zarobić,a się nie narobić.
Dominuje egoizm, zero myślenia logicznego i wszechobecny telefon komórkowy .
Dlatego często pracodawcy nie chcą młodych ,nieprzygotowanych i leniwych pracowników.
Dla mnie frajerem jest ten kto stoi pod Mopsem ,bo dziś młody człowiek ma sporo możliwości jeśli tylko chce pracować i czegoś się nauczyć .

Dobrze napisane,choć jestem z pokolenia starych.

Moja mowa będzie krótka zgadzam się z Tobą w 100%

I ty chłopcze narzekasz na brak perspektyw? Czy ty przypadkiem nie jesteś w depresji? Świat stoi przed młodymi otworem. Na brak perspektyw mogło narzekać moje pokolenie, żelazna kurtyna i wokół czerwona zaraza. Ale Ty? Teraz? Kiedy świat stoi przed tobą otworem i wszystko masz na wyciągnięcie ręki? WSTYD, po prostu WSTYD!!! Weź się za jakąś robotę, od czegoś trzeba zacząć, ale ty chyba nie pracy szukasz, a posady.

Młody Polaku, na tym polega dorosłe życie, że musisz znaleźć pomysł na siebie, taki, żeby praca była pasją. Każdy gdzieś kiedyś zaczynał i nie było łatwo, nikt nikomu nic na tacy nie podaje niestety. Ciężka praca+dokształcanie+pasja=sukces. Dobry fachowiec poradzi sobie w każdej sytuacji i często musi na początku swojej drogi łaczyć dwa etaty lub robić nadgodziny, ale później w wieku ok. 40 lat to on rozdaje karty, pytanie brzmi, na ile ktoś jest zdeterminowany, żeby stać się fachowcem w swojej branży? Takich ludzi potrzebuje współczesny rynek pracy, bo liczy się efekt a nie bezproduktywne odsiedzenie 8 godzin.

Młody , przeczytaj ze zrozumieniem wypowiedź o nicku Sanda, w punkt pozdrawiam

Jeszcze rok temu młodym z wykształceniem (nie mylić z bycie wykształconym) w dużym mieście żyło się dostatnio. Restauracje z wystawnymi przyjęciami, impry wyjazdowe 2-3 razy w miesiącu do znanych kurortów, zagraniczne wyjazdy turystyczne, zakupy w eksluzywnych sklepach, życie w wynajmowanym mieszkaniu za grosze-w porównaniu do zarobków-lub wykupionym apartamencie przez rodziców, wypasiony samochód lub dwa, to był standard. Dzisiaj widzę to, obserwuję i cóż, niestety, kończy się ten cały anturaż.
Młodzi Polacy myślą o powrocie w rodzinne strony i sieć powiązań rodzinnych jest już uruchamiana. Nasze dorosłe dzieci z wykształceniem, z dyplomami wracają na prowincję. Cóż bywa i tak.
Wyrozumiali rodzice przyjmą dzieci z otwartymi ramionami-pod opiekę.
Badania potwierdzają moją obserwację - dane z Instytutu Statystyki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.

W obecnych czasach młodzi mają gigantyczne wymagania w zamian za brak jakiejkolwiek wiedzy i umiejętności... Oczywiście nie wszyscy, tylko jakieś 90-95%

@Samo życie
Wypisujesz takie głupoty, że ręce opadają.

2-3 w miesiącu wyjazdy do znanych kurortów Chłopie zmień dealera!

"Młody polaku" mam już swoje lata i powiem Tobie tak. Na początku nie było słodko, praca za najniższe uposażenie, byle gdzie aby była. Potem wyjazd z Grajewa założenie owszem rodziny i zaczęły się schody. Ponieważ aby zaistnieć na rynku pracy to musisz walczyć, tak walczyć. Ja sam to wiem po sobie moje CV ma dwie strony i czuję że w tym roku zacznie się trzecia strona. Kursów mam od metra, od Microsoft Server, po płatnika i wiele wiele innych, dokładnie mam 42 skończone kursy z certyfikatem. Mam ukończone 2 kierunki studiów, jak również 2 kierunki studiów podyplomowych, w tym roku kończę 3 kierunek podyplomowych. Praca na 2 etatach w dwóch firmach i do tego jeszcze własna działalność gospodarcza. Owszem w chwili obecnej stać mnie na wszystko ale nic nie dostałem na tacy od rodziców. Owszem z boku kto patrzy to może myśli "o ten ma takie ciuchy z oryginału, stać go na to i na tamto" ale uwierz mi swojego czasu pracowałem na etacie 8 do 10 godzin dziennie i każdy weekend miałem zajęty bo studiowałem na dwóch kierunkach studiów. A teraz aby zaistnieć nie płaczę, nie lamentuję tylko wiem jedno, czego sam nie osiągnę tego mi inni nie dadzą. A co tyczy się zatrudnienia młodych, hm, owszem mam zatrudnione 2 osoby po 30 roku życia i pracują uczciwie. Ponieważ młody to za 4000 na rękę nie będzie tego robił, nawet czasami trzeba pozostać po godzinach, owszem dopłacam za nadgodziny nie pod stołem,, lub oddaję wolne. A młody albo marudzi że za ciężko, praca biurowa przy komputerze, albo jak się wchodzi do niego to lampi się w komórkę. I czego oczekujesz.
PS. nie oceniam jednostkowo ale miałem takich pracowników 14 osób na okres próbny po 3 miesiące każdy, zaś osoby starsze mają rodziny i wiedzą dla kogo mają pracować.
Z poważaniem kłaniam się

Sam skończyłem studia, mam tytuł magistra - w moim zawodzie nie pracuje, pomimo prób - zawsze nie było " zapotrzebowania kadrowego". Od kilku lat pracuje w zupełnie innym zawodzie niż wyuczony i powiem szczerze, że dzisiaj nawet jeśli bym dostał ofertę pracy w swoim wyuczonym zawodzie to nie przyjąłbym jej, bo niestety zarobiłbym o wiele mniej. W swojej pracy czuje się spełniony. Z mojego punktu widzenia jedynie studia inżynierskie, techniczne są coś warte. Pozdrawiam!

AndrzejW - w punkt.
Adam1, Lelek - prześwietni w ranieniu innych :(

Do Radek: Polecam się rozejrzeć, gdzie sa młodzi chętni pracować. Młodzi są chętni do pracy, ale za godziwe pieniądze i w godnych warunkach- tego to najwyraźniej zapomniał Pan powiedzieć, bo najlepiej wrzucić wszystkich do jednego worka, bo tak najwygodniej. I proszę nie mówić, że ktoś udaje, że pracuje i chciałby dużo kasy nic nierobiąc, bo to nieprawda. Niektórzy pracodawcy myślą, że pracownik to parobek, który będzie wykonywał niewiadomo jak ciężko pracę za daninę, bo pracodawcy często myślą ,,Zatrudniam to niech robi wszystko, nawet to co nie leży w zakresie ich obowiązków, niech się cieszy ze zatrudniłem go". Otóż z takim podejściem pracodawcy nie będą mieć pracowników, a Pan zwala od razu winę na pracowników, gratuluję takiego toku myślenia.
Do Leśnik: ,,Nie ważne jaka płaca ważne że robota jest"- czyli Pana zdaniem ludzie mają godzić się na pracę nie znając wysokości wynagrodzenia? Czyli ludzie mają pracować za darmo, aby robota była? A z czego ludzie będą żyć? Z powietrza? Myśli Pan chociaż trochę?

Proszę nie pisać głupot i nie wpędzać kogoś w depresję, bo w dzisiejszym świecie młodzi nie maja perspektyw rozwoju i nic nie jest ,,na wyciągnięcie ręki"- jak to Pan/i stwierdził/-a. Pracodawcy chcą pracownika z doświadczeniem, który posiada wszelakiego rodzaju umiejętności niezbędne na kilku stanowiskach pracy- gdzie zdobyć doświadczenie, jak nikt NIE CHCE kogoś bez doświadczenia? Kwestia płacy to już inna odrębna kwestia.

Czyli Pani zdaniem osoby pracujące po 8 godzin mają pacę bezproduktywną?

Panie o nicku ,,Czytelnik": Adam1 i Lelek napisali prawdę, a nie skrytykowali.

A mnie zdumiewa, że w kraju demokratycznym ludzie nie chcą brać odpowiedzialności za swój los, tylko czekają, że ktoś im da, gotowe. Da dyplom, da mieszkanie, da rozrywkę, da wysoką płacę. Bo wszystko się należy. Nawet za komuny tak dobrze nie było. Rosną pokolenia niewolników? Zasada jest prosta - nie pracujesz, nie jesz.

Młody człowieku, nie zaczynaj Swego dorosłego życia od załamania tym co dzieje się na tym świecie, bo jako jednostka nie Masz na to wpływu . Masz za to wpływ na to kim Jesteś i kim Będziesz. Każdy z Nas ma tylko jedno życie i to który kierunek wybierzemy i jak chcemy je przeżyć zależy tylko od nas.
Myślisz, że Naszemu pokoleniu, ktoś coś dał za darmo - nie!!!! Każdy z Nas ciężko pracował na to co dziś ma i wielu z Nas dalej ciężko pracuje, często "wypruwa Sobie żyły za półdarmo", bo pracuje na Swój chleb, lepszy byt, na dobry start w dorosłe życie Naszych dzieci - zawsze jest jakiś cel.
Pomyśl co lubisz robić, co daje Tobie satysfakcję i zacznij to robić, a satysfakcja z dokonań da Tobie "napęd "do dalszego działania.
Powodzenia.

Qwerty. Bardzo dobrze, ze nie przyjeli ciebie do pracy z tytulem magistra, gdyz przyjmuje sie ze stopniem naukowym magistra, ktory uzyskuje po obronie pracy magisterskiej sie na wyzszej uczelni. Zas "tytul" magistra moze "wystawic" ci szewc lub kowal.

@Czytelnik - gdy widzisz ewidentną głupotą, to ją wytykasz, zamiast przyklaskiwać czy z nią dyskutować.

Gdzie jest reszta komentarzy???

Pańska wypowiedź nie ma sensu...

"Darek" stopniem naukowym to jest doktor i profesor, a magistrem można poszczycić się jako osoba, która skoczyła studia albo w systemie bolońskim, tzn. licencjat a później magisterium, lub też od razu od pierwszego roku studia do ostatniego i na końcówce nauki studenckiej pisanie pracy i obrona

(...) "Szalejąca inflacja i niskie zarobki zniechęcają młodych do życia w dużych miastach. Coraz więcej z nich wraca w rodzinne strony do swoich miasteczek"...
Analizę problemów młodego pokolenia publikuje slowopodlasia. pl i nie tylko.
Miłej lektury i dobrego dnia :)

,,Nie-baran" czyżby?

Ja zatrudniam ludzi w różnym wieku i rzeczywiscie jest różnie, obecnie mam dobrą załogę. Wkurzają mnie pracownicy którzy nie dają z siebie nawet minimum ale o podwyżki przychoda codziennie. Młodzi muszą wykazać się pokorą i uczyć się dobrze pracować a szybko zostaną docenieni. Popieram Andrzeja W. Trzeba ciężko pracować by coś osiągnąć chyba że ma się posła wujka Żalka.

Szukam pracy już jakiś czas i ciężka jest sytuacja. Szkoła jest i co z tego, skoro zatrudniane są osoby po znajomości. Ja uważam, że każdemu trzeba dać szansę, ale jak pojawiają się osoby na stanowiskach, bo znam tego czy tamtego Pana to trochę słabo się robi. Mam nadzieję, że wkoncu coś się uda znaleźć samemu, nastawienie pozytywne jest, studia też są.

Do Marlena: Jestem też w takiej sytuacji jak Pani, jestem po studiach, też jest mi trudno znaleźć pracę. To, że są zatrudniane osoby po znajomości to jest absolutnie się z tym zgadzam- sama tego doświadczyłam. Można mieć wykształcenie oraz kwalifikacje i nie zostać przyjętym do danej pracy, a osoba bez kompetencji zostanie na dane stanowisko zatrudniona. Też chciałabym coś znaleźć, żeby móc samej się utrzymać i nie być na czyjejś łasce...

Darek ty wielki "znafco" I "fachowcu", od kiedy tytul magistra zalicza sie do tytulow naukowych ??

Tytuł magistra jest stopniem naukowym.

AndrzejW, przepraszam , lecz zdecydowalem sie zadac tylko jedno pytanie, czy na studiach, na ktore szanowny Pan uczeszczal nie wykladali jezyka polskiego - tzn. nie byl on obowiazkowy?

Tytul, jestes w wielkim bledzie ,poniewaz tytul magistra jest tylulem zawodowym - " Ukończenie pełnego cyklu szkolenia przez czeladnika, oznaczało przemianę w ?mistrza?, czyli samodzielnego majstra, uprawnionego do wykonywania danego zawodu. Analogicznie w przypadku studiów uniwersyteckich: student kończy naukę i zostaje ?magistrem? czyli właśnie ?mistrzem?.- ale nie naukowcem !!

Wszyscy jesteśmy jak zboże mielone powoli w nieubłaganych żarnach sytuacji, systemów które wypluwają jak plewy niespokojne duchy.
A w dążeniu do tego, by zapobiec buntowi nieszczęśliwych ziarenek stosuje się zasadę "dziel i rządź".

@Do ala- nie istnieje taki termin- "stopien naukowy"- tylko tytul naukowy !

Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.